26 maja 2015 roku odbyło się w Sejmie RP pierwsze czytanie kolejnej nowelizacji Ustawy o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie.

Ustawa ta była już wielokrotnie zmieniana, a organizacje społeczne mają ciągle do niej wiele zastrzeżeń. Nasuwa się zatem pytanie czy będzie to kolejny przysłowiowy knot legislacyjny, czy też posłowie wezmą wreszcie pod uwagę, że działalność społeczna powinna być przez państwo wspierana, a przepisy jej dotyczące winny w prosty i jednoznaczny sposób realizować takie wsparcie.

Prezes Sztabu Ratownictwa SKSR zapytany przez nas o opinię w tej sprawie odpowiedział, że wielu społeczników ma już dość ciągłego "grzebania" w przepisach dotyczących działalności społecznej i co za tym idzie konieczności przeciwstawiania się nieustannym próbom tworzenia tych przepisów w taki sposób, aby utrudniały one działanie rzeczywistych organizacji członkowskich, a umożliwiały różnym cwaniakom czerpanie pełnymi garściami z dofinansowań. Twierdzi on, że zmiany te głównie są nastawione na wspieranie powstających "jak grzyby po deszczu" różnych fundacji, które niczego nie fundują, a tylko zagarniają fundusze, które powinny być przeznaczane na wspieranie działalności rzeczywistych organizacji społecznych. Społecznicy już wcześniej wielokrotnie krytykowali wprowadzane przepisy jest to zawarte m.in. w następujących publikacjach:

-Wspieranie działalności społecznej, czy twarde umowy handlowe?;

-Rzeczywiste organizacje społeczne zagrożone.

-List otwarty do Premiera;

-Zmiana ustawy o działalności pożytku publicznego w 2007 roku;

- Projekt ustawy o wolontariacie.

Odnosimy wręcz wrażenie, że sprawami dotyczącymi stowarzyszeń zajmują się osoby, które nie miały do czynienia z prowadzeniem rzeczywistej organizacji obywatelskiej i nie znają realiów takiej działalności. W ostatnich latach w Polsce obserwujemy zjawisko powstawania różnych bardzo małych grup, często wręcz prywatnych, niczego niefundujących fundacji, podszywających się pod autorytet działalności społecznej. Grupy te poza założycielami nie mają praktycznie żadnych członków i nie wykonują żadnej pracy społecznej. Nastawione są natomiast na pozyskiwanie i konsumowanie środków finansowych przeznaczanych przez państwo na wspieranie działalności społecznej, zagarniając dla siebie lwią część tych funduszy. W ten sposób ograbiają z publicznych pieniędzy ludzi naprawdę potrzebujących pomocy ze strony stowarzyszeń.

Tym samym w sposób istotny przyczyniają się do upadku rzeczywistych organizacji obywatelskich, które przegrywają konkurencję w staraniach o subwencje z tymi, wyspecjalizowanymi w pisaniu wniosków, cwaniakami, nader często wspieranymi przez rzekomych „ekspertów” wywodzących się z aplikujących pseudo organizacji i niemających zielonego pojęcia o działaniach, które w ramach konkursów oceniają. Jednocześnie działania tych grup opierają się praktycznie w całości o pozyskane dotacje, a więc fundusze te są marnowane, bowiem nie przyczyniają się do wsparcia rzeczywistej społecznej aktywności obywateli, lecz stanowią w 100 % zapłatę za wykonanie zadania zleconego. Tymczasem nie takie powinno być przeznaczenie tych środków.

Najczęściej grupy takie pod szyldem pseudo stowarzyszeń i fundacji nastawione są na szkolenie nas społeczników w zakresie tego, co i jak ich zdaniem powinniśmy robić i na to zagarniają niemal wszystkie nasze pieniądze z puli przeznaczonej na dofinansowanie działalności społecznej, gdy tymczasem sami jeszcze niczego społecznie nie zrobili. Równie chętnie oferują drogie badania dotyczące sektora NGO. Ich działalność w praktyce ogranicza się do samozatrudnienia, a nie prowadzenia rzeczywistej społecznej działalności obywatelskiej. Grupy takie winny uruchomić działalność gospodarczą i konkurować na wolnym rynku.

Coraz częściej spotykamy się z ferowanym poglądem, że miarą stowarzyszenia jest to jak duży ma roczny budżet pobrany w ramach dofinansowań i jakie ma układy z decydentami, a nie to ilu ma członków i jaka jest niepokryta z dotacji, wartość społecznej pracy członków danej organizacji na rzecz ogółu społeczeństwa.

Z regulacji ustawy "Prawo o stowarzyszeniach" jednoznacznie wynika, że społeczne organizacje obywatelskie winny opierać swoją działalność na społecznych działaniach ich członków. Dlatego właśnie, ostatnio nader często, pseudo organizacje zgłaszają kolejne inicjatywy, aby tak pozmieniać przepisy dotyczące stowarzyszeń, by można było pod szyldem organizacji pozarządowej w pełni swobodnie zagarniać publiczne pieniądze, bez obawy, że kiedyś ktoś ich z tych grabieży rozliczy. Jednocześnie zależy im na tym, żeby prawdziwe stowarzyszenia popadały i oni nie mieli "konkurencji" w pobieraniu dotacji. Wymyślili najprostszy sposób - pognębić przepisami ludzi w prawdziwych stowarzyszeniach, a oni załatwią sobie miliony z dotacji i stać ich będzie na zatrudnianie księgowych. Członków żadnych nie mają i rachunki płacą nie ze składek ludzi tylko z pobranych pieniędzy publicznych. Jak będzie więcej prawdziwych stowarzyszeń to będą coraz głośniej dopominały się o to, żeby publiczne pieniądze przeznaczane były na wspieranie rzeczywistej działalności społecznej, a nie na pensje dla kombinatorów.

W efekcie, aktualnie prowadzona jest polityka popierania i dofinansowywania cwaniackich grup, które praktycznie nie mają członków poza założycielami i zagarniają większość funduszy przeznaczonych na wspieranie działalności rzeczywistych organizacji obywatelskich.

Przyjęcie takiego kierunku postępowania wypacza ideę aktywizacji obywateli w ramach działań organizacji pozarządowych i wprost prowadzi do nieuchronnego upadku rzeczywistych stowarzyszeń obywatelskich. W konsekwencji doprowadzi to tego, że gdy skończą się fundusze unijne, grupy te znikną jak kamfora i okaże się, że Polska zmarnowała olbrzymie kwoty, które miały umocnić rozwój społeczeństwa obywatelskiego poprzez rozwój stowarzyszeń polegający na zwiększeniu ilości i aktywności ich członków i tym samym ich usamodzielnieniu, aby mogły utrzymywać swoją działalność głównie w oparciu o składki członkowskie.

Należy kategorycznie oddzielić działalność społeczną członkowskich organizacji obywatelskich non-profit, polegającą na niesieniu pomocy potrzebującym i aktywizującą obywateli, od działań prywatnych fundacji i prywatnych biznesów. Fundacje mają fundować, prywatny biznes ma sprzedawać swoje towary i usługi na wolnym rynku, a nie zagarniać środki z dotacji przeznaczonych na wspieranie organizacji obywatelskich.

Natomiast wszystkie członkowskie organizacje obywatelskie należy wspierać, a nie zmuszać do konkurowania o fundusze, bo pojęcie konkurencja już samo w sobie zawiera dążenie do eliminacji konkurenta, co w przypadku organizacji społecznych absolutnie nie powinno mieć miejsca.

Zobacz treść projektu ustawy...

Zobacz wnioskowane poprawki z uzasadnieniem...

 

Zachęcamy do zapoznania się z materiałem w sprawie rozpatrywanych przez Sejm zmian w ustawie Prawo o stowarzyszeniach. oraz Walka o racjonalne przepisy fiskalne dla stowarzyszeń non-profit.